Moje losy tak się potoczyły, że wylądowałem poza domem na dłuższy okres czasu i to bez aparatu. Oczywiście mogłem robić zdjęcia swoim iPhone i to nawet specjalizowanymi aplikacjami typu Leica LUX czy Lightroom, ale dla mnie radość w tym procesie jest mniejsza. Mogłem kupić na aukcjach jakiś używany aparat, ale bez środków czyszczących i z ewentualnymi wadami wiekowego aparatu mogło to być nie do końca rozsądne. Mimo, że ekonomiczne uzasadnienie zakupu Pentaxa 17 nie jest zbyt duże (cena ok. 2100zł), bowiem za te pieniądze na pewno można kupić naprawdę dobry, używany aparat lub kilka lepszych aparatów podobnej klasy (np. Canon EE17 demi), ciekawość co takiego analogowego można opracować po latach dominacji cyfrowej zwyciężyła.
Pentax 17 to aparat na film 135, ale pracujący w formacie tzw. półklatki, czyli tworzący pionowe (orientacja portretowa) klatki w formacie 17x24 mm. Zatem gdy do aparatu założymy film (oczywiście w kasecie) na 36 zdjęć (wielkość 24x36 mm) to wykonamy co najmniej 72 zdjęcia aparatem półklatkowym. Piszę „co najmniej” bo akurat Pentax 17 ma mechaniczny naciąg migawki (dźwignia na prawy kciuk) i w zależności od długości filmu tych zdjęć może być więcej, a nie ma silniczka zerkającego na licznik i zwijającego film do kasety dokładnie po 72-gim zdjęciu (trzeba czy nie trzeba). Tak na marginesie to producent uzasadniał wprowadzenie na rynek aparatu półklatkowego jako ukłon w stronę młodzieży robiącej zdjęcia telefonem i przyzwyczajonej do fotografowania w pionie. Do mnie to średnio przemawia.
To co szokuje po wzięciu aparatu do ręki to jego waga. Jest bardzo lekki. Waży ok 300g, czyli tyle co jednorazówka. Konstrukcja korpusu jest plastikowa, ale górna i dolna część wykonane są ze stopu magnezu. Aparat dobrze trzyma się w ręku dzięki skórzanym (skóra syntetyczna) okładzinom.
Zastosowany obiektyw ma stałą ogniskowa 25 mm (ekwiwalent 37 mm dla pełnej klatki) przy przysłonie pracującej w zakresie f/3.5 do f/16. Tak naprawdę to nie mamy dużego wpływu na wielkość ustawianej przysłony poza dosłownie kilkoma wyjątkami. Sam obiektyw jest chwalony za jakość optyki, bardzo dobrą ostrość i odwzorowanie kolorów. Migawka pracuje w zakresie od 4s do 1/350s i B, ale mamy znikomą możliwość sterowania szybkością pracy migawki. Cała konstrukcja nastawiona jest na prostotę i łatwość użycia oraz automatykę pracy, co jednak w niektórych sytuacjach jest raczej dyskusyjne. Nie mamy możliwości ustawienia priorytetu czasu ani priorytetu przysłony dla pracy automatyki ekspozycji. W wielu przypadkach musimy się zdać na to, co aparat sam wymyśli. Jedyne co możemy ustawić to kompensację ekspozycji w zakresie +/- 2 EV. Mnie podczas pracy z aparatem najbardziej zaskoczył sposób działania migawki. Jej naciśnięcie to jakiś taki pstryczek podobny to taniuteńkich aparatów plastikowych i istotnie mniej dostojny niż choćby w polskim Ami 66. W wielu przypadkach nie byłem pewien, czy ja w ogóle zrobiłem zdjęcie – bo na słuch – raczej nie.
Do nastawiania ostrości służy system strefowy oznaczony na pierścieniu obiektywu ikonkami (widocznymi też w wizjerze) i skalowany w metrach oraz stopach do odczytania w dolnej części obiektywu na tym samym pierścieniu. Do dyspozycji mamy następujące ustawienia: duża odległość (krajobraz) zakres ostrości 5,1m do nieskończoności; średnia odległość (grupka osób) zakres ostrości 2,1 do 5,3m; bliska odległość (para do kolan) zakres ostrości 1,4 do 2,2m; bardzo bliska odległość (portret) 1,0 do 1,4m; zbliżenie (sztućce) 0,47 do 0,54m; makro (kwiatek) 0,24 do 0,26m. Producent chcąc nam ułatwić prawidłowe ustawienie odległości fotografowanego przedmiotu w trybie makro, dostarcza smyczkę na nadgarstek o długości 25cm przy skierowaniu jej przed obiektyw. Ponieważ kadrowanie w odległości „zbliżenie” i „makro” jest inne niż w pozostałych strefach w celowniku mamy dodatkową ramkę, przez którą powinniśmy ustalać kadr. Sam wizjer to dość prosty celownik Albada z dwoma ramkami kadrowania.
Dedykowanym pokrętłem na górze korpusu wybieramy jeden z siedmiu trybów pracy aparatu:
* „Auto” (kolor niebieski). Tryb pełnej automatyki, na działanie której nie mamy żadnego wpływu poza doborem kadru. W tym trybie nawet strefowe ustawianie ostrości nie działa. Aparat ustawia przysłonę na najmniejszą możliwą (np. f/16) i zakłada głębię ostrości od ok. 1,5m do nieskończoności. Jest to typowe podejście dla aparatów „fixfocus” czy też „pan focus”. Jak widać w takiej sytuacji nie mamy możliwości robienia zdjęć np. makro, gdyż wszystkie obiekty w odległości poniżej półtora metra będą nieostre. W trybie tym lampa błyskowa uruchamiana jest w razie potrzeby.
* „P” Standard (kolor biały). W tym trybie możemy ustawić odległość w ramach dostępnych stref i ew. skorygować ekspozycję. Aparat sam dobiera ekspozycję celując w przysłonę f/8. Lampa błyskowa jest wyłączona.
* „Księżyc” (kolor biały). W tym trybie aparat ustawia maksymalnie długi czas naświetlenia (nawet 4s). Pomyślany jest do zdjęć nocnych. Inne nastawy takie jak w przypadku „P”. Czas otwarcia migawki jest opóźniony nawet do 4s.
* „BOKEH” (kolor biały). To także tryb „P” ale z doborem jak największej przysłony (na ogół f/3.5). Przydatny np. do portretów.
* „B” (kolor biały). Migawka otwarta tak długo jak naciśnięty jest spust. Przysłona ustawiona na f/3.5. Ostrość wg. wybranej strefy. Kompensacja ekspozycji nie działa.
* „P(kolor złoty). To tryb „P” z forsowaniem doświetlającego błysku lampy dla obiektów oświetlanych z tyłu. Czas pracy migawki ustawiany jest na 1/30s.
* „Księżyc(kolor złoty). To tryb „Księżyc” z doświetlaniem lampą błyskową.
Przed robieniem zdjęć koniecznie musimy ustawić czułość wkładanego filmu. Obsługiwane wartości to: 50, 100, 125, 160, 200, 400, 800, 1600 i 3200 ISO. Aparat nie obsługuje kodowania DX zatem jest to operacja konieczna, gdyż od tego zależy praca automatyki aparatu. Pokrętło do ustawień umieszczone jest po lewej stronie górnej części korpusu razem z rozkładaną korbką zwijania filmu do kasety. Jest ono blokowane i aby je przestawić musimy jednocześnie nacisnąć przycisk obok niego. Aby mieć pewność jaki film używamy na tylnej pokrywie umieszczone jest okienko, do którego możemy wsunąć kwadratowy fragment papierowego opakowania kasety.
Zakładanie filmu zrealizowane jest w tradycyjny sposób, a otwarcie klapki zeruje licznik, zatem powinniśmy wykonać kilka pustych strzałów, aby licznik ustawił się na pozycji zero. Obok wizjera, tuż przy oku umieszczone są dwie świecące diody w kolorze niebieskim i pomarańczowym, które informują o różnych sytuacjach, jak np: gotowość lampy błyskowej, niezdjęty dekiel obiektywu, zbyt trudne warunki oświetlenia. Automatyka aparatu jak i lampa błyskowa zasilane są baterią CR2. Producent zabezpieczył aktywność aparatu specjalnym wyłącznikiem umieszczonym pomiędzy dźwigną naciągu filmu, a pokrętłem wyboru trybu pracy. Warto jednak pamiętać, że przy braku aktywności przez ponad minutę aparat sam się wyłącza i wtedy budzimy go naciskając spust do połowy.

Możesz także zobaczyć ...

Back to Top