Aparat AGAT 18K to jedno z najbardziej zaskakujących moich "odkryć" fotograficznych. Maluteńki, leciutki i bardzo kompaktowy produkt skonstruowany i produkowany w Białorusi w latach 1988-1997. O ile wiele konstrukcji dawnego ZSRR przypominało (a niektóre we wczesnym etapie były wręcz kopiami) w mniejszym lub większym zakresie produkty znanych marek na Zachodzie, o tyle AGAT 18K wydaje się być absolutnie oryginalną i unikalna konstrukcją.
Co naprawdę zaskakujące to jego spore możliwości i przemyślany sposób sterowania.
Miałem w swoich rękach wiele aparatów ale to pierwszy tzw. aparat półklatkowy. Zatem na tradycyjnym filmie 35mm 36-cio klatowym możemy zrobić aż 72 zdjęcia. Mnie udało się dojść do wyniku 60 zdjęć, kiedy to naciąg migawki i mechanizm przesuwu kliszy odmówił dalszej działaności z dużym oporem. Trudno określić dlaczego tak się stało ale zapewne nawijana klisza zablokowała taką możliwość.
Aparat wyposażony jest w obiektyw INDUSTAR o ogniskowej 28mm i świetle 2,8. Zatem dzięki temu, że jest to obiektyw szerokokątny możemy korzystać z waloru dużej głębi ostrości. Sama ostrość nastawiana jest ręcznie, przy czym mój egzemplarz cechowało dość luźne, delikatne kręcenie obiektywem. Przed każdym zdjęciem sprawdzałem czy ustawiona odległość nie uległa zmianie nawet jak odległość aparatu od fotografowanego obiektu nie była zmieniona.
Praca aparatu może być traktowana jako półautomatyczna z preselekcją przysłony. I tutaj projektanci wzniósł się na wyżyny ułatwienia amatorom doboru przysłony dzięki niemal oczywistym ikonkom. Warunki oświetlenia definiowane są bowiem przez symbol żaglóweczki dla plaży, słoneczek, chmurek i okna dla wnętrza, a zaawansowani mogą od razu zauważyć jaka przysłona wybierana jest dla danej ikonki.
Po określeniu czułości filmu (w wersji K wyskalowanej w ISO) czas pracy migawki wyznaczany jest automatycznie. Podobno jest on precyzyjnie ztabelaryzowany w instrukcji obsługi, której ja nie posiadam. Jeżeli przy danych warunkach oświetleniowych (np. mocne słonko) interesują nas bardziej cienie możemy dodatkowo przesunąć pierścień sterowania w kierunku ciemnej kropki, a jeżeli chcemy prawidłowo naświetlić jasne elementów w kierunku niewypełnionego okręgu. Zaskakująco proste.
Trzymanie aparatu w rękach może na początku nieco dziwić bowiem dla zdjęć wykonywanych w pionie najwygodniej aparat trzymać w taki sposób aby celownik (jasny i stosunkowo precyzyjny) był na dole. Natomiast dla zdjęć w poziomie najwygodniej trzymać aparat w pionie w taki sposób aby wizjer był u góry (jak na fotografii wyżej)
W spust aparatu możemy wkręcić wężyk podłączony np. do zewnętrznego samowyzwalacza. Ktoś może zapytać, a jak wtedy umieścić aparacik na statywie. Otóż można. Wystarczy wykręcić linkę (czy jak ktoś woli smycz), wyraźnie widoczną na pierwszym zdjęciu wyżej, z podstawy aparatu i mamy do dyspozycji standardowe gniazdo mocowania statywu. Aby nasz ew. autoportret z samowyzwalaczem wyszedł doskonale możemy oglądać kadr w lusterku celownika.
Jakby tego wszystkiego było mało aparat ma też zamontowaną, dyskretnie schowaną pod specjalna zaślepką, gorącą stopkę do zamocowania lampy błyskowej.
Naciąg migawki i przesuwanie filmu realizowane jest za pomocą wielkiego (jak na rozmiar aparatu) pokrętła (zdjęcie wyżej). Ja patrząc na to jak pracuje naciąg i migawka doszedłem do wniosku, że aby uniknąć ewentualnych, niechcianych refleksów i prześwietleń na kliszy najlepiej przesuwać film z założoną klapką na obiektyw, która jednocześnie stanowi blokadę migawki.
Biała pozycja pokrętła służy do pracy kiedy robimy zdjęcia, natomiast czerwona pozycja pozwala na zwinięcie kliszy do kasety za pomocą chowanej korbki. Niektórzy narzekają, że zwijanie idzie bardzo ciężko. Ja tego nie zauważyłem, a wynika to prawdodpobnie z tego, że oryginalna szpula naciągu nie ma dolnego talerzyka. Jeżeli zatem ktoś używa szpuli z wykorzystanej kasety to faktycznie może mieć kłopot ze zwijaniem.
Licznik aparatu może nie jest zbyt precyzyjny ale wskazuje przybliżony numer wykonanego zdjęcia w kwantach co sześć.
Bardzo dobra recenzja tego aparatu dla dociekliwych dostępna jest tutaj. Aparat doczekał się realizacji w różnych wariantach kolorystycznych jeśli chodzi o panel sterowania, choć żółty wydaje się być najbardziej popularnym.
Wszystkie poniższe zdjęcie wykonane na ILFORD HP5+, 400ASA, wywołane w ILFORD Ilfosol 3. Negatyw skanowany przy użyciu EPSON V750, Silverfast 9 / HDR.