Wywołanie filmu APS, zwłaszcza zgodnie ze zamierzeniem twórców tego standardu, nie jest w cale proste. Może najlepiej zilustruje to fragment instrukcji aparatu Canon IXUS APS, który w temacie wywołania przedstawia następujące zalecenia:
• Kasety z filmem APS mogą być przetworzone w każdym certyfikowanym laboratorium oznaczonym specjalnym emblematem.
• Każdy certyfikowane laboratorium zrealizuje następujące czynności:
1. Odda ci wywołany film na powrót umieszczony w kasecie.
2. Naświetli odbitki w trzech rodzajach formatów (C, P, H).
3. Zrobi indeks zawartości filmu.
4. Użyje danych PQI (print quality improvement) do poprawy jakości odbitek.
5. Nadrukuje na odwrocie każdej odbitki datę i tytuł.
• Każdy certyfikowane laboratorium zrealizuje następujące czynności:
1. Odda ci wywołany film na powrót umieszczony w kasecie.
2. Naświetli odbitki w trzech rodzajach formatów (C, P, H).
3. Zrobi indeks zawartości filmu.
4. Użyje danych PQI (print quality improvement) do poprawy jakości odbitek.
5. Nadrukuje na odwrocie każdej odbitki datę i tytuł.
Dalsze zalecenia odnoszą się do sposobu przechowywania wywołanego materiału.
Tak naprawdę to opracowując APS nikt nawet nie zakładał, że ktoś będzie chciał wywołać naświetlony film w domu, albo poza certyfikowanym laboratorium. A już na pewno nikt nie pomyślał, że ktoś to będzie chciał robić prawie 30 lat po wypuszczeniu pierwszej kasety na rynek.
Stając przed problemem wywołania APS napotykamy dwa dylematy.
Pierwszy z nich to szerokość filmu – 24mm. Ponieważ był to system w zasadzie zamknięty do certyfikowanych laboratoriów, producenci koreksów zupełnie pomijali ten rozmiar. Znalazłem w zasadzie tylko jedną wzmiankę, że istnieje szpula JOBO dostosowana do formatu APS. Co można zrobić? Na szczęście aktualnie dzięki technice druku 3D kilku rzemieślniczych producentów zauważyło niszę rynkową i oferuje szpule APS.
Ja przetestowałem produkt p. Sebastiana Juskowiaka w koreksach JOBO serii 1500. Nie jest to niestety rozwiązanie idealne. Po pierwsze średnica tulei wewnętrznej jest większa niż trzpień koreksu. Zatem szpula może przesuwać po tym trzpieniu swobodnie. Ze względu na niezbyt pewne mocowanie spirali dolnej i górnej musimy koniecznie zadbać o to, aby takiego przesuwania nie było. Koreksy JOBO nie mają pierścieni blokujących. Średnica wewnętrzna szpul jest bowiem tak dopasowana, że nie przesuwają się one swobodnie po trzpieniu. Musimy zatem zablokować taki przesuw szpulą oryginalną (jeżeli mamy na to miejsce w koreksie) lub własnoręcznie wykonanym pierścieniem dystansowym (np. dla koreksu 1510).
Szpula, którą dostałem wykonana jest starannie, ale mimo to wsunięcie filmu w rowki nie jest bezbolesne. Wynika to z tego, że sam film APS jest bardziej elastyczny niż tradycyjny negatyw 135 zatem spirale szpuli muszą być idealnie wydrukowane. O ile wsunięcie filmu na 25 klatek nie stanowiło problemu o tyle nie udało mi się wsunąć całego filmu w wersji 40-to klatkowej. Po prawie 40 min walki uciąłem wystającą część negatywu nożyczkami.
A jak wyjąc film z kasety do nawinięcia?
To też osobny temat. Najłatwiej zrobić to używając „specjalizowanych” narzędzi. Pierwszym z nich (mniejszym) otwieramy drzwiczki kasety, a drugim (większym) wywijamy film z otwartej kasety. Wszystko to realizujemy oczywiście w całkowitej ciemności. Kiedy uda nam się wysunąć cały film mamy dwie opcje. Pierwsza – odciąć kasetę przecinając film tuż przy niej. Druga – używając kolejnego „narzędzia” odczepić film z zaczepów rolki kasety. Ta operacja w ciemności jest dość karkołomna. Po co to robić? W zasadzie tylko po to, aby po wywołaniu nawinąć powrotnie film na szpulę i umieścić w kasecie. Dla mnie nie ma to dużego sensu bowiem po wywołaniu tnę negatyw na odcinki przechowując go w dedykowanych, pergaminowych kieszonkach.
Czy jest jednak jakiś sens abyśmy walczyli o powtórne schowanie negatywu APS do kasety? W zasadzie tylko w jednym wypadku. Gdy mamy możliwość odczytania danych IX zapisanych na filmie … i to jest właśnie drugi dylemat.
Dane IX (data, parametry ekspozycji, tytuł, rozmiar kadru) zapisane przez aparat w trakcie wykonania zdjęcia mogą być odczytane tylko przez specjalizowane urządzenia i to niezależnie od tego czy chcemy to zrobić z przeźroczystej powłoki magnetycznej filmu czy z kodów optycznych. W przypadku skanerów amatorskich taka możliwość była niezwykle rzadko oferowana. Niezweryfikowane informacje o skanerach Kodaka i przystawkach do skanera Nikon czy Canon sugerują, że było to możliwe, ale ja nie natknąłem się na możliwość praktycznego tego sprawdzenia. Zatem to co było fantastyczną właściwością filmu APS w przypadku obróbki amatorskiej jest niedostępne. Możemy negatyw wywołać w tradycyjnym procesie C41. Tak na marginesie nie spotkałem kasety APS z innym typem filmu niż negatyw dla procesu C41, choć według niektórych instrukcji aparatów APS dostępne były także pozytywy (slajdy). Otrzymamy film z klatkami tylko w rozmiarze H (dlaczego tak jest możemy przeczytać tutaj) i następnie go zeskanować lub oczywiście wykonać tradycyjne odbitki.
No właśnie. A jak skanować? Możliwości jest kilka. Albo wykorzystać specjalne szkło eliminujące refleksy (anty-newton), albo użyć dedykowanej ramki dla formatu APS dostosowanej do naszego skanera, albo sfotografować negatyw aparatem, albo skorzystać z dedykowanego skanera do filmów APS.
A może w ogóle nie skanować tylko od razu wyświetlić na telewizorze? To też możliwe.
Literatura:
- https://www.youtube.com/watch?v=h8_hiVF6mlQ (skaner APS Kodak Advantix Film Drive FD300)
- https://youtu.be/tiWtRdSw_aM?si=9ZUaZpFeFX8LblaJ (rozbrojenie kasety APS)
- https://www.35mmc.com/27/05/2021/aps-film-in-2021-a-guide-to-shooting-developing-and-scanning-by-bob-janes/#google_vignette (wprowadzenie do wywołania i skanowania APS)
- https://www.flickr.com/groups/48399727@N00/discuss/72157627552905249/ ("wszystko" co potrzebne do skanowania APS)