Jest to kompletny (moim zdaniem) przewodnik i podręcznik obróbki negatywów czarno-białych w warunkach amatorskich. Przeznaczony jest przede wszystkim dla początkujących ale pewne fragmenty mogą przydać się każdemu. Podręcznik (PDF, 17MB) jest uaktualniany dość często w miarę uzyskiwania wyników nowych testów lub doświadczeń. Oto wstęp:
Historia czyli tytułem wprowadzenia
Kiedy ok. 45 lat temu pierwszy raz udało mi się samodzielnie wywołać film czarno biały doznałem wrażenia które na zawsze pozostało ze mną i które pojawia się nadal gdy przeglądam zdjęcia bawiąc się fotografią. Ten pierwszy film wywołałem rękami - tzn. bez użycia specjalizowanych narzędzi i urządzeń. Po prostu nalałem do kuwety wywoływacz i w ciemności, jak chiński kucharz robiący makaron, przesuwałem negatyw z lewa na prawo i na powrót. Był to negatyw produkcji polskiej firmy FOTON formatu 6x6, a zdjęcia wykonałem pierwszym aparatem który dostałem do swojego Taty. DRUH to było fascynujące urządzenie z dwoma czasami migawki, dwoma wartościami przysłony obiektywu, gniazdem do synchronizacji z lampą, obsługujące dwa formaty kadru: wspomniane 6x6 i 4.5x6. Prostota w największym wymiarze, a ile radości. Po wywołaniu filmu wykonałem odbitki metodą stykową na papierze 6x9 przy użyciu specjalnej ramki. Później udało mi się wyposażyć ciemnię w koreksy, powiększalnik, głowice korekcyjną i pasjonować się fotografią w wydaniu całkowicie amatorskim.
.... i chyba tego specyficznego wrażenia brakuje mi teraz kiedy, tak jak ogromna większość fotografujących, posługuję się aparatami cyfrowymi. Brakuje mi magii i niespodzianki. Brakuje mi zachwytu bądź rozczarowania kiedy po wywołaniu negatywu “w końcu” mogłem dostrzec wstępne efekty swojej pracy patrząc na małe klatki na pasku celuloidu. Fotografia cyfrowa przyniosła wiele dobrego, ale dokonała także swego rodzaju destrukcji. Zniknęła konieczność zajmowania się czymś takim jak “fotografia natychmiastowa” (np. Polaroid) bo fotografia cyfrowa jest sama w sobie natychmiastowa i to czasami jeszcze przed naciśnięciem migawki. Jednak zniknęła także magia i niespodzianka - coś co koniec końców jest czymś bezcennym.
Pewnie dlatego ja, tak jak jeszcze wielu innych amatorów przygody fotograficznej, sięgam po rolkę negatywu i idę w plener z aparatem analogowym ... a potem, przy najbliższej - czasami dość odległej - okazji wywołuję negatyw.
Są jednak sytuacje kiedy fotografia analogowa wyraźnie przeważa cyfrową, a najlepszy aparat to aparat bez elektroniki - czysta mechanika. Wyobraźmy sobie nawet tylko tygodniową podróż po krainie bez prądu i z temperaturami mocno poniżej zera pełnej plenerów fotograficznych. Na ile nam wystarczy bateria?
Jeżeli chcesz zatem spróbować także sam zabawy z fotograficzną chemią i poczuć niespodziankę może przyda Ci się kilka poniższych uwag.