No i stało się. W pogodną niedzielę końca stycznia udałem się w plener z postanowieniem zrobienia zdjęć na 40-to letnim Kodachrome. Ustawiłem CANON EOS 30 na 8 ASA, założyłem jasny obiektyw 50mm i w ciągu godziny wypstrykałem 22 zdjęcia (bo tyle się zmieściło na filmie).
Aparat niestety nie zwinął filmu do kasety, bo jak się później okazało, film zerwał się ze szpuli. Z kłopotami ale udało mi się w ciemni odwinąć film ze szpuli pobierającej i załadować do koreksu.
Ponieważ kąpiele miały temperaturę 22C skróciłem założony czas wywoływania w D-76 1+1 do 8.5min.
Pięciominutowa kąpiel wstępna zakończyła się wylaniem bardzo ciemnego płynu z wyraźnymi cząsteczkami czarnych “puszków”. Następnym razem należy zastosować kąpiel z wymiana wody co 1.5 min. Ewidentnie wyglądało to na węglowy osad. Dalej wydawało się, że jest nieźle. Wywoływacz po obróbce nie był jakoś specjalnie zabarwiony, płyn przerywający też nie, utrwalacz także raczej czysty. Otwarcie koreksu jednak nie należało do przyjemnych wrażeń bowiem otrzymany produkt był czarny - dokładnie czarny jak wyrwany negatyw z kasety naświetlony na całej powierzchni w ostrym słońcu. Warstwa po przeciwnej stronie emulsji wymagała faktycznie mechanicznego oczyszczenia za pomocą szmatki która z białej momentalnie zmieniła się w czarną. Wydaje się, że udało się usunąć czarne mazidło w całości ale i tak wywołany film nie ujawnił klatek tylko równo czarno-szare zaświetlenie - także na perforacji. Dodatkowo - podczas procesu białe szpule JOBO wybrudziły się bardzo nieregularnie czarną szadzią nie dającą się wypłukać - musiałem to wyczyścić mechanicznie szmatką. To samo z koreksem. Każde płukanie czy kontakt z szadzią powodował przedziwny osad na umywalce przytrzymujący krople wody, który można było usunąć tylko aktywnym płynem do czyszczenia sanitariów.
Patrzenie pod światło w negatyw dało delikatne rozróżnienie pomiędzy rozbiegówką, a naświetloną częścią, ale dalej nie widać nawet śladu klatek. Brak tez widocznych napisów na perforacji (o ile takie w ogóle są).
Możliwości są zatem następujące:
* Albo obraz jest dalej ukryty pod warstwą czarno-szarej powierzchni. W Internecie można znaleźć sugestię aby film jeszcze raz wykąpać w odbielaczu z procesu C-41 (przez 1min 45sek, a dalej ponownie intensywnie wypłukać i wykąpać w zmiękczaczu). Przy najbliższej okazji postaram się coś takiego wykonać. Może w kąpieli z procesu E-6?
* Albo film został maksymalnie prześwietlony promieniami Rentgena podczas podróży przez ocean
* Albo film został ekstremalnie przewołany (co jest praktycznie niemożliwe)
* Albo film uległ całkowitej degradacji w ciągu czterdziestu lat
* Może klatek nie widać bo materiał całkowicie stracił czułość?
Jedno jest pewne. Następne próby z Kodachrome będę wykonywał w koreksie metalowym aby już nie narażać plastiku na lepką maź węglową.