To może aktualnie dość kuriozalne pytanie ale entuzjaści fotografii nigdy nie przestają eksperymentować, a także wracać do odległych technik i technologii. Jednym z tego tupu przykładów jest fotografia wielkoformatowa. Starych i bardzo starych aparatów tego typu jest bardzo dużo w różnych cenach i różnej kondycji. Ja osobiście uwielbiam takie powroty mimo, że obecnie fotografuję głownie aparatami cyfrowymi.
Jednym z aparatów wielkoformatowych jakie posiadam jest Vario z obiektywem Anastigmat PRIMA. Prosta konstrukcja jak na dzisiejsze czasy, ale jakże przełomowa jak na wiek aparatu (produkcja ok. 1920 - zatem ponad 100lat!). Był to aparat podróżny, składany dostosowany do błon formatu 9x12cm (a także płyt szklanych tego rozmiaru).
O ile praca z płytami szklanymi była dość łatwa bo materiały te produkowane były w wersji ortochromatycznej (nieczułej na kolor czerwony) i mogliśmy operować zarówno w procesie zakładania do kasety jak i wywoływania w ciemni oświetlonej czerwonym kolorem, o tyle aktualnie klisze (arkusze cięte) w tego typu są praktycznie nie do kupienia - poza starymi zapasami przeterminowanych produktów.
Wobec tego jakakolwiek operacja z arkuszem (ładowanie do kasety jak i obróbka) muszą być realizowane w całkowitej ciemności. I tu mamy dylemat. Jak po wyjęciu arkusza z pudełka stwierdzić która strona jest światłoczuła?
Można próbować wyczuć to palcami ale zawsze skończy się to pozostawieniem odcisków na arkusiku i w cale nie gwarantuje poprawnego wyboru. Okazuje się jednak, że producent (w tym przypadku FOMA Bochemia) zadbał o odpowiednie oznakowanie. Na arkuszu musimy wyczuć małe, półkoliste zagłębienie w jednym z rogów.
Jeżeli ten znacznik znajduje się w prawym górnym rogu, lub w lewym dolnym, to mamy arkusz skierowany emulsją w naszą stronę i musimy arkusz tą stroną załadować do kasety tak, aby po umieszczeniu w korpusie aparatu i wyjęciu osłony, emulsja widziała obiektyw (a raczej obiektyw widział emulsję). Jak widać na zdjęciach obok strona światłoczuła jest jaśniejsza ale ta wiedza kompletnie nic nam nie daje w całkowitej ciemności. Można tez zauważyć, że nawet przy bardzo suchej skórze rąk (jak to jest u mnie) nie potrzeba wysiłku aby zostawić ślady na emulsji.
Trudno mi jednoznacznie określić czy takie znakowanie jest standardem w przypadku fotografii wielkoformatowej i czy zawsze znacznik w prawym górnym rogu gwarantuje poprawne rozpoznanie strony z emulsją światłoczułą. Niektórzy producenci (np. dawniej KODAK) umieszczali taki znacznik, ale w wersji nieco rozbudowanej o informację określającą także czułość filmu.