Powód jest bardzo prosty. To nieprzyjazna i kompletnie nieuzasadniona decyzja firmy Tesla, a najprawdopodobniej Elona Muska osobiście.
Opowieści pod tytułem, że wprowadzenie tego elementu do systemu komputerowego Tesla wiąże się z zagrożeniami są o tyle zaskakujące, że w samym systemie Tesla są już znane z podatności takie rozwiązania jak przeglądarka WWW, streaming Netflix czy łączność smartphone z samochodem. Ciekawe jest także to, że Tesla dopuszcza aplikacje trzecie do odczytu danych w czasie rzeczywistym z samochodu – i to jakoś niebezpieczne nie jest.
Czym tak naprawdę jest CarPlay (CP) czy Android Auto (AA)? Powszechna jest opinia użytkowników i samej firmy Tesla, że to operacyjny system samochodowy konkurencyjny do Tesla. Rozumiem, że widzi to koncern Tesla, a nie widzi reszta świata zaczynając od topowych marek premium, a na taniutkich samochodach kończąc. Oczywiście CP i AA w pewien sposób ingerują w system - zapewniają obsługę zdalnej aplikacji na smartphone np. za pomocą ekranu dotykowego, ale czy to jest tak potężna różnica w porównaniu np. z apletami Java w każdej przeglądarce? Ciekawe, że dla Tesli Apple i Google to wrogie koncerny, ale jeżeli chodzi o mapy to już nie – Google jest całkiem OK.
Ja wiem, że dużo prościej i efektowniej (bo nie efektywniej dla użytkowników końcowych) jest oprogramować kolejny typ pierdzenia czy pokaz świateł. No opcje kapitalnie wspomagające jazdę i wzmacniające bezpieczeństwo i systemu i podróży. Po co tracić zasoby i energię na tak przyjazne i użyteczne moduły jak CP i AA.
Tesla nie jest jedynym moim samochodem. Używam także tradycyjne auto spalinowe. Dużo podróżuję i wypożyczam samochody zagranicą. Od lat (od powstania tej aplikacji) używam Waze, które poza bardzo dobrą nawigacją jest społecznością. Każdy może ostrzec innego kierowcę o zagrożeniach (wypadki, radary, prace drogowe, …) co jest bardzo przecież wartościowe. W dodatku ta aplikacja jest niezwykle czuła na wszelkie nowe drogi i przebudowy. Każdy też może „wybudować” drogę (np. leśną), której aplikacja nie widzi. Co ciekawe Waze dla aut elektrycznych coraz częściej uwzględnia lokalne przepisy (np. buspasy). Jakimkolwiek zatem samochodem bym nie jechał mam swoje Waze ze swoimi ustawieniami, punkami zainteresowań i zapisanymi miejscami docelowymi. Wszystko dzięki CarPlay widzę na ekranie komputera samochodu – wygodnie i bezpiecznie – w każdym samochodzie, który użytkuję. W każdym poza Tesla.
W ostatnim czasie rozpowszechnił się także system nawigacyjny ABRP. Ma on sporo wad, ale jest mocno dedykowany do efektywnej obsługi ładowań na trasie i wydaje się, że zna wszystkich dostawców i wszystkie punkty ładowania nawet w krajach dopiero rozwijających infrastrukturę elektro-motoryzacji jak np. Polska.
A co nawigacja Tesla? No może to wystarcza w USA czy Kanadzie, ale w Europie na pewno nie. Można być pewnym jedynie stacji Supercharger Tesla (w Polsce do policzenia na palcach jednej ręki) ale już np. druga dość obszerna sieć ORLEN jest traktowana ze spornymi błędami. O innych dostawcach nie wspomnę. Wystarczy popatrzeć jak na tej samej trasie zachowuje się ABRP i ile stacji ładowania znajduje proponując optymalizacją czasową podróży.
Nawigacja Tesla ma też jedną poważną ułomność w porównaniu np. do Waze. O nowych autostradach czy nawet drogach szybkiego ruchu wybudowanych w naszym rejonie Europy dowiaduje się czasami po dwu latach. No jest to „ogromne ułatwienie”, zwłaszcza jak się włączy autopilot i zjeżdża do jakiś wiosek z autostrady. Paranoja.
Z tego co widzę coś chyba jednak zaczyna się zmieniać. Jedna z ostatnich wersji oprogramowania Tesla wprowadziła do zestawu Apple Music (jakże nieprzyjaznej firmy). Jest do opcja dostępna przy wykupieniu opcji łączności premium. Na pewno wznowię subskrypcję tej łączności jak tylko pojawi się tam CP.